Polskie pączki - pełne w kształcie i z różaną marmoladą w środku - są bezkonkurencyjne. Jednak na świecie karierę robią tzw. donuty - pączki pozbawione nadzienia, w środku mające tylko dziurę.
Największą miłością do pączków pałają Kanadyjczycy - to tam konsumuje się najwięcej „donutów” na świecie. Tam też funkcjonuje najwięcej sklepów z pączkami w przeliczeniu na jednego mieszkańca. To konieczność, by sprostać ogromnemu zapotrzebowaniu.
Najpopularniejsza światowa sieć sklepów z pączkami to Dunkin’ Donuts - otwarcie sklepu w Łodzi wywołało sensację niewiele mniejszą niż promocja karpi w Lidlu. W każdym razie pierwsze pączki z Dunkin’ Donuts wyglądały inaczej niż te sprzedawane obecnie. Miały bowiem… uchwyt.
W krajach anglojęzycznych funkcjonują obie nazwy - „doughnut” i „donut”. Trzon stanowi „dough”, co oznacza ciasto. Druga z nazw została uproszczona w nadziei, że dzięki temu uda się sprzedawać więcej pączków obcokrajowcom.
Samo pochodzenie donutów nie jest do końca znane - sięga być może czasów, kiedy holenderscy osadnicy docierali do Ameryki Północnej. Według innej teorii, „pączki z dziurą” wynalazł w 1847 roku 16-letni wówczas Hanson Gregory, mając dość wiecznie niedopieczonego środka.
„Nasze” pączki są znacznie starsze - ich rodowód sięga starożytnego Rzymu. Zarówno w imperium, jak i w Polsce początkowo spożywano je na słono, u nas pączki nadziewano słoniną. Z czasem, pod wpływem inspiracji z kuchni arabskiej, nadzienie zaczęło być słodkie. Dopiero w XVIII wieku do ciasta zaczęto dodawać drożdży, dzięki czemu ostateczne wyroby stały się znacznie bardziej puszyste.
Biznes pączkowy w Kalifornii kontrolowany jest w przeważającej mierze przez… imigrantów z Kambodży. W Michigan znajduje się sklep z pączkami prowadzony wyłącznie przez policjantów. Z kolei najdroższe donuty świata kosztują 100 dolarów - w składzie znajdują się płatki złota i jadalne diamenty. A marmolady to poskąpili…
Ciekawe spostrzeżenie poczynili naukowcy, którzy przeanalizowali zależność pomiędzy aktualną kondycją gospodarki a… wielkością dziury w pączku. Zauważyli, że im gorzej wiedzie się na rynku, tym większa dziura w pączku, czyli mniej ciastka w ciastku. Obniżki cen jednak nie stwierdzono.
Źródła: 1,
2,
3
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą