Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CLIX

34 629  
71   3  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

MOTOMYSZY

Jakieś 10-12 lat temu emitowany był serial animowany pt. "Motomyszy z Marsa". Dla tych, którzy gustowali wówczas w "Czarodziejce z Księżyca" dodam, że cała fabuła oparta była o losy trzech tytułowych Motomyszy, które najogólniej rzecz ujmując jeździły na motocyklach walcząc ze złem. Tyle słowem wstępu.
Pod wpływem jednego z odcinków, w którym to Myszy bodajże uwolniły kogoś wyrywając swoimi motocyklami kraty ze ściany postanowiliśmy z jednym kolegą powtórzyć ten wyczyn. Oczywiście żadnymi motorami nie dysponowaliśmy, pozostały więc nasze BMXy i spora dawka dziecięcej wyobraźni. Uznaliśmy, że krat pewnie nie damy rady wyrwać, więc upatrzyliśmy sobie stary przerdzewiały kominek wentylacyjny wystający ze ściany. Zorganizowaliśmy szybko po kilkanaście metrów sznurka dla każdego z nas i każdy przywiązał swój kawałek z jednej strony do wspomnianego wcześniej kominka, a z drugiej do również wspomnianego wcześniej BMXa. Na komendę ruszyliśmy pedałując ile sił w nogach.
Zapas luźnego sznurka szybko się skończył, a kominek okazał się dużo bardziej wytrzymały niż wyglądał. Naturalną koleją rzeczy obaj równocześnie wystrzeliliśmy przez kierownice swoich rowerów. Kolega wylądował na ziemi porośniętej kępkami trawy i w zasadzie wyszedł z tego bez szwanku, a ja niestety miałem nieco mniej szczęścia i swój lot zakończyłem na betonie. Nie licząc zdartych kolan i paru innych części ciała, które miały wątpliwą przyjemność spotkania się z twardym podłożem, nie stało mi się nic poważniejszego.
Po tym przeżyciu zacząłem podchodzić z większym dystansem do tego, co zobaczę w telewizji.

by Michu666 @

* * * * *

ZAKLEPAŁ

Obok mojej podstawówki było sobie przedszkole, a na nim plac zabaw i najlepsza karuzela w okolicy. Problem w tym, że miejsc na owym przybytku było 4, a moja paczka liczyła sobie 5 osób. Najczęściej to ja nie nadążałem i musiałem wszystkich kręcić. Jednak pewnego dnia stwierdziłem, że wszystkich wyprzedzę i zaklepie sobie krzesełko. Do tej karuzeli prowadził około 10 metrowy chodnik złożony z całkiem sporych płyt. Pech chciał, ze naniosło się trochę piachu, przez co było dość ślisko. Jednak chęć zemsty i zaklepania sobie krzesełka była większa, więc leciałem co sił w w moich 8 letnich nóżkach. Gdzieś tak po 5 metrach się pośliznąłem, przeleciałem z 2 metry. Dalszy odcinek moja twarz spędziła na tarciu o nieszczęsny chodnik. Ale to nic. Wstałem i zaklepałem miejsce. Kumple dopiero zaczęli krzyczeć i panikować, kiedy zobaczyli moja wytarta mordkę. Ja dotknąłem palcem, zobaczyłem na nim krew i rura do domu. Mama jak otworzyła drzwi omal nie zemdlała. Na szczęście skończyło się tylko na strupie wielkości 1/2 mojej twarzy. W szkole za to robiłem furorę.

by Walezy23 @

* * * * *

PRÓBA GENERALNA

Jeszcze za czasów gdy mało kto posiadał telewizor kolorowy, a w kolorach szarości można było pooglądać pana generała J. niedaleko naszego mieszkania panowie budowlańcy zostawili na chodniku kupkę piasku z wywrotki, taką jedną na wysokość może 2 metrów. Jako, że cała ekipa z podwórka, razem ze mną miała maksymalnie po 8 lat i skończył się sezon majowy "komuniowy", to prawie każdy z nas miał już jakiś środek transportu czyli rower składak. O góralach wtedy to pewnie tylko w USA ktoś słyszał. Ale do rzeczy. Górka piasku ta mianowicie po jakimś czasie utwardziła się po naszych licznych przejazdach rowerkami tam i z powrotem, aż nawet wyrobiła się ścieżka. Po pewnym czasie wpadłem na wspaniały pomysł, aby na jednego z naszych kolegów, którego mama wezwała na obiad zrobić "pułapkę". Polegała ona na tym, żeby na samym szczycie naszej góry wykopać mały dołek, akurat taki, żeby zmieściło się do niego koło szybko przejeżdżającego rowerku. Wszyscy z zapałem pobiegliśmy po grabki oraz plastikowe łopatki i zaczęliśmy nasz wykop. Po skończonej pracy, nie wiem czemu, pewnie z racji wieku i zdobytych minimalnych doświadczeń życiowych, stwierdziłem, że warto by było wypróbować pomysł i oczywiście wspaniałomyślnie zgłosiłem się na ochotnika. Wziąłem swojego różowego Pelikana (do dziś jakoś nie lubię tego koloru), odjechałem na sam koniec chodnika i rozpędzając się, ile mogłem w moich plastikowych sandałkach (pamięta ktoś tą modę?) - wjechałem z pełną prędkością na szczyt naszej góreczki. Z przykrością muszę stwierdzić, że nasza pułapka zadziałała z brutalną, 100% skutecznością. Jedyne co pamiętam do dziś to chwila, w której kierownica mojego różowego rowerka wraz z przednim kółeczkiem zostaje w dziurze, a ja wraz z tylną częścią pojazdu robie salto i przelatuje nad kierownicą. Pewnie jakieś obrażenia cielesne były, ale pamiętam tylko moje zdziwienie, gdy jakaś niewidzialna siła wyrywa mnie do przodu.

by Zeddzik

* * * * *

PIWNICA

Rzecz się działa kilka lat temu. Mam teraz jakieś 23 lata. Mój najmłodszy brat ma teraz 15. On wtedy miał koło 8, a ja 16 lat (niby już w miarę racjonalnie myśleć powinienem). Jako że mieszkamy w starym budownictwie mamy w mieszkaniu piece kaflowe, z których jeden był czynny i dosyć często używany. Ja, jako najstarszy z dzieci swojej matki wysłany zostałem z misją do piwnicy. Dostałem 2 wiadra i miałem przytargać węgiel co by się wszystkim w cieple żyło. A że byłem wspaniałomyślny zaproponowałem mojemu bratu, że może iść ze mną, w końcu nie miał jeszcze okazji być w tym przerażającym miejscu. Do piwnicy schodziło się po wąskich i stromych schodach, po uprzednim otworzeniu drewnianych i masywnych drzwi. Oczywiście mój brat nigdy nie widział, co jest za nimi toteż nie mógł wiedzieć (w sumie dopiero niedawno sobie to uświadomiłem) o schodach. Więc otworzyłem drzwi, dałem mu wiadro w dłoń (a to takie stalowe i duże było) i kazałem wchodzić. Celowo nie włączyłem światła żeby było bardziej strasznie i mrocznie. Wyszło, że było aż za mrocznie. W sumie, to było ciemno jak w d....no, po prostu ciemno. Młody zrobił krok w ciemność i zniknął mi z oczu. Usłyszałem tylko trzaski, krzyki i łomot obijającego się o wszystko wiadra. Potem nastała głęboka cisza. Ja spanikowany, pomyślałem że Młody sobie kark skręcił czy cuś. Włączam światło, patrzę: młody siedzi, trzyma się za głowę, cały umorusany, wiadro gdzieś pod ścianą, noga jakoś tak dziwnie wykrzywiona. Pomyślałem: "Uff, jednak tylko noga". A Młody pozbierał się, nogę wyprostował, otrzepał się, wiadro podniósł i jedyne co od niego usłyszałem było: No to gdzie leży ten węgiel? Dziś, kiedy o tym myślę aż mnie ciarki przechodzą.

by Gronos @

* * * * *

ZAGRAŁ NAPRAWDĘ GŁOŚNO

Koniec lat 80 Mały Łukasz (4 lata) pojechał z tatą na pobliskie małe lotnisko jako że dystans 8 km i dość ruchliwa drogo była to dla mnie misja niemożliwa wiec siedziałem na bagażniku. Po przejechaniu połowy drogi zaczęło mi się nudzić więc szybko znalazłem sobie zajęcie a mianowicie przykładanie stopy do szprych, tym sposobem odgrywałem sobie jakaś melodie i tak coraz głośniej co wiązało się z większym dociśnięciem stopy do szprych w końcu chyba chciałem "zagrać" coś naprawdę mocnego. Tyle ja pamiętam. Z opowieści taty: noga w szprychach, tata niesamowity lot przez kierownice z podwójnym axlem i paroma innymi wygibasami. Wizyta w szpitalu 4 szwy na mojej stopie, tata wybity bark. Po siedmiu godzinach powrót do domu, oczywiście mama widząc mnie na rękach taty z nagą w bandażu zemdlała. Od tamtej pory słucham Anny Marii Jopek

by Goq84 @

* * * * *

MAJSTERKOWICZKA

Kiedy miałam ok. 9 lat, pojechałam do babci na wakacje. Babcia i ciocia mają wspólny dom, pół babci, pół cioci. W ogrodzie stała sobie wiekowa drewutnia, w której to dziadek za życia w drewnie dłubał. Ja i moja kuzynka Magda( w moim wieku) postanowiłyśmy tam właśnie zrobić sobie kule do chodzenia, o schemacie litery T.
No dobrze, ona już zrobiła, ja taka zazdrosna pofrunęłam do drewutni , aby sobie też takowe skombinować. Wszystko było OK, dopóki nie zaczęłam wbijać gwoździ. Jakoś tak nieszczęśliwie ułożyłam palec, że kiedy uderzyłam gwóźdź młotkiem, on oderwał(?) mi kawałek skóry z palca (do dziś nie wiem, ja to się stało). Cały dzień chodziłam cicho, bo bolało jak diabli. Jak ciotka to zobaczyła, zemdlała i rozcięła sobie głowę o kuchenkę.

by Shana.takahiwa @

* * * * *

PEŁEN PAKIET

Pierwsza klasa gimnazjum, początek roku, pierwszy tydzień nauki no i pierwszy w-f. Robiliśmy rozgrzewkę w parach z piłkami do kosza. Byłem w parze ze swoim najlepszym kumplem (w jednej klasie od podstawówki do liceum) no i jakoś niefortunnie stanąłem że prawą nogę miałem wysuniętą do tyłu będąc przy tym mocno pochylonym. Niestety kumpel się o coś potknął i upadł mi na piętę. Trochę bolało i miałem lekkie problemu z chodzeniem ale pokazałem że jestem twardy i sam sobie dam radę. Nasz wuefista też zbytnio się nie przejął tym faktem i kazał mi chodzić normalnie i nie udawać. Zadzwoniłem po ojca i pojechaliśmy do szpitala. Okazało się że stopę mam złamaną na pół i kawałek kości wielkości górnej części kciuka nie jest na swoim miejscu tylko się oderwał, no i kostka jest skręcona. Jak nic nigdy nie miałem złamane, skręcone ani nie byłem w szpitalu to teraz dostałem pełen pakiet za jednym zamachem. Skończyło się na 3 tygodniach w gipsie, ale przy dłuższych spacerach albo boli mnie kostka albo stopa.

by Wgcd @

* * * * *

SKOK TYŁEM

Były to wakacje roku bodajże ’95. Lat miałem w takim razie 9. Pojechałem na pierwsze wakacje z dala od domu - do cioci mieszkającej całe lata świetlne ode mnie. Los chciał, że u tej samej ciotki przebywał mój kuzyn. Całymi dniami z kuzynem huśtaliśmy się na huśtawkach w pobliżu. Po kilku dniach Kuzyn rzucił pomysł pt. "Chodź poskaczemy z huśtawek". Mnie nie trzeba było długo namawiać i w kilka minut potem wesoło lataliśmy na tzw. "kto dalej". I wszystko było by dobrze, ale po paru godzinach zabawy uznałem, że jestem w tym dobry i że pora skoczyć z huśtawki tyłem. I od razu wziąłem się za wprowadzenie planu w życie, rozhuśtałem się mocno i wyskoczyłem. Na tyle wysoko poleciałem, że huśtawka zdążyła odlecieć po skoku do tyłu i wrócić by jeszcze w locie mnie uderzyć. Podobno po tym jak dostałem huśtawką zrobiłem pół salta w tył. Efektem zabawy było 5 szwów na brodzie i długa niechęć do huśtawek.

by Jarekz. @

* * * * *

DOMOWA DIAGNOZA

Power Rangers. Zabawa u mnie w domu pospolita, szczególnie jakieś 7 lat temu. Mój brat (lat 8) i nasza kuzynka (także lat 8) byli wybranymi drogą większości głosów wojownikami niebieskim i różowym. Ja musiałam niestety zostać potworem (oczywiście tylko dlatego, że byłam starsza). Walka była zaciekła, na początku udawało mi się wygrywać, jednak kiedy skoczyła na mnie dwójka na raz, nie było tak ciekawie. Usłyszałam tylko chrupnięcie i ból w najmniejszym palcu u prawej ręki. szybko zrobił się fioletowy, ja więc z niepokojem poszłam do taty, który natychmiast zdiagnozował wybicie palca i postanowił mi go naciągnąć. pociągnął, znów chrupnęło, ale każdy był pewien, że się nastawiło. Nazajutrz weszłam do pokoju rodziców, zamiast palca spuchnięta ręka. pojechaliśmy do szpitala i prawidłowa diagnoza brzmiała: złamanie palca w dwóch miejscach z przemieszczeniem i 7 tygodni tegoż właśnie palca w szynie.

by Mhetflaisz @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

Oglądany: 34629x | Komentarzy: 3 | Okejek: 71 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało