Historia właściwa - poznałem świetną dziewczynę. Byliśmy na wspólnym wypadzie ze znajomymi za granicą, później jakieś spotkania, piwka itp. Generalnie zaczęliśmy się widywać coraz częściej. Po jakimś czasie zaprosiłem ją na wesele w rodzinie, zgodziła się bez większego problemu. Myślałem, że może coś z tego będzie ale po weselu powiedziała mi, że z kimś się zaczęła spotykać (przez cały ten okres, w którym ją znałem na pewno była sama). Odpuściłem. Po tym czasie jeszcze parę razy się z nią widziałem, zawsze była sama.
Historia poboczna - mam dobrego kumpla, który po jakimś czasie też poznał tą dziewczynę i parę razy spotkał się z nią przy okazji jakiś wspólnych wydarzeń, imprez. Wiedział, że idziemy razem na wesele i generalnie jestem nią bardzo zainteresowany. Ostatnio zorganizował wspólny wypad i zaprosił również tą dziewczynę. No i na tym wyjeździe wyszło, że ze sobą chodzą. Wcześnie nie pisnął ani słówka, tylko, że spotkał ją to tu to tam.
Pytanie właściwe - czy zachowanie tego kumpla było właściwe? Między mną a tą dziewczyną do niczego szczególnego nie doszło ale zdenerwowałem się, gdy zobaczyłem ich razem - głównie na siebie, że odpuściłem ale też na niego, że mu się udało (szczera zazdrość). Nie wiem czy działał coś za moimi plecami (w sensie przed tym weselem) ale nie można tego wykluczyć. Co myślicie? Wiem, że każdy powinien dbać o siebie ale ja bym nie "odbił" dziewczyny (nawet potencjalnej) dobremu koledze.
W razie czego mam beton, sznur, miskę ryżu i gento itp.
Historia poboczna - mam dobrego kumpla, który po jakimś czasie też poznał tą dziewczynę i parę razy spotkał się z nią przy okazji jakiś wspólnych wydarzeń, imprez. Wiedział, że idziemy razem na wesele i generalnie jestem nią bardzo zainteresowany. Ostatnio zorganizował wspólny wypad i zaprosił również tą dziewczynę. No i na tym wyjeździe wyszło, że ze sobą chodzą. Wcześnie nie pisnął ani słówka, tylko, że spotkał ją to tu to tam.
Pytanie właściwe - czy zachowanie tego kumpla było właściwe? Między mną a tą dziewczyną do niczego szczególnego nie doszło ale zdenerwowałem się, gdy zobaczyłem ich razem - głównie na siebie, że odpuściłem ale też na niego, że mu się udało (szczera zazdrość). Nie wiem czy działał coś za moimi plecami (w sensie przed tym weselem) ale nie można tego wykluczyć. Co myślicie? Wiem, że każdy powinien dbać o siebie ale ja bym nie "odbił" dziewczyny (nawet potencjalnej) dobremu koledze.
W razie czego mam beton, sznur, miskę ryżu i gento itp.
--
Przez życie trzeba przejść z godnym przymrużeniem oka, dając tym samym świadectwo nieznanemu stwórcy, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie, jaki uczynił, powołując nas na ten świat - Stanisław Lec