:kashpir napisałeś
"Po sprzedaży mieszkania wcale nie muszę kupować nowego - mogę kupić używane. I przede wszystkim mogę kupić - a nie jak sugerowałeś tylko wypożyczyć. Dokładnie tak samo jest z grami - sprzedam używaną i mogę kupić używaną. A przynajmniej powinno tak być.
Kolejne porównania równie nietrafione - to, że sprzedam kosiarkę wcale nie oznacza, że muszę kupić nową."
Porównanie jest dobre wtedy, gdy opisywane rzeczy sobie odpowiadają. Jabłek i pomarańczy się nie porównuje, przynajmniej nie na serio. Twierdzisz, że mieszkanie nie różni się tutaj od gry - ale różni się i to mocno. Głównie tym, że _jakiegoś_ potrzebujesz, gry - nie. Sprzedasz mieszkanie, to _czymś_ je musisz zastąpić - więc generujesz zapotrzebowanie na rynku, więc (docelowo) finansujesz kogoś kto to mieszkanie ma/wynajmie. Z grą tak nie masz - nieposiadanie gry nie wygeneruje z automatu zapotrzebowania na nową, więc nie pomaga utrzymać się wytwórcy gry.
Dalej - mieszkanie (kosiarka/samochód/narzędzia..) zużywają się z czasem. Jeśli pójdą Ci w mieszkaniu rury, to będziesz je naprawiać. Jeśli wypaczą się okna to je wymienisz. itd itp. Z grą tak nie masz - pierwszy, piąty czy piętnasty użytkownik będzie miał dokładnie to samo. Podobnie z samochodem - kupujesz nowy i liczysz na inną jakość, kupujesz używany - wiesz, że nie jest równie dobrym towarem. Zastanów się, jak by wpłynęło na producentów samochodów wyprodukowanie niepsującego się, niestarzejącego samochodu - rynek by się wysycił i fabryki albo by zwyczajnie splajtowały, albo ograniczyły produkcję.
Jeśli chcesz porównywać grę do czegoś, to porównywać ja można po pierwsze do rzeczy które nie są niezbędne do życia (więc do luksusów) a po drugie nie tracą na wartości z czasem (więc nie do narzędzi/dóbr użytkowych).
dalej piszesz "Generalnie nie kumasz jednej rzeczy - kupiłeś coś i masz prawo to później sprzedać. Natomiast steam robi wała udając, że nie kupujesz rzeczy, a usługę. Gdyby nie to, że przed robieniem wała przejął większość rynku to dostałby od klientów kopa w dupę."
I znowu nie masz racji. To nie jest tak, że to Steam ustala taki format. Myślisz, naprawdę, że twórcy gier by woleli nieograniczony niczym rynek wtórny? Wiązanie produktu z użytkownikiem jest domeną nie tylko Steama - po prostu w takim rozwiązaniu maksymalizuje się sprzedaż. Nie bez powodu w pierwszym poście przywołałem przykład kina - tam też produkcja oznacza olbrzymie wydatki, a to czy dany film zarobił czy stracił wylicza się z seansów kinowych. Nie z odsprzedaży na płytach, czy praw do wyświetlania sprzedawanych telewizjom.
I nie, to nie Steam sprzedaje Ci usługę "możliwości pogrania w grę". To twórca gry Ci to sprzedaje. Piszesz, że jesteś programistą, powinieneś więc rozumieć różnicę między dystrybucją programu (nośnik i pudełko / platforma cyfrowa) a licencją na używanie Twojej aplikacji. Może Ci się to niespecjalnie podobać, ale "kupując" grę płacisz za nośnik (platformę dystrybucji) i za prawo do używania gry, nie za samą grę. Po 16 latach w zawodzie powinno to być dla Ciebie oczywiste.
I OK, możesz się temu (czysto ideologicznie) sprzeciwiać. Ale to w takim razie, zrób to jak człowiek dorosły, zagłosuj portfelem, przestań kupować gry twórców, którzy tak budują swoje licencje. Zgromadź innych, którzy tego nie lubią i zróbcie zorganizowany bojkot. Bo kupowanie i potem marudzenie, to lekka hipokryzja