Na razie bilans taki: wyrwane drzewo w parku szkolnym Średniego, połamane gałęzie na placyku po drodze, obalony semafor i znak drogowy, sześć przewróconych motorynek (rowerów nie liczyłam, jeden leżał pod semaforem), kawałki tynku lecące znikąd, by się wydawało, a jeszcze nie syty, chciał mi cholernik jeden czapkę zwiać z głowy, ale miałam szybki refleks.
A tylko dziecko do szkoły odprowadziłam.