W fabryce robimy sobie z kolegami różne psikusy. A to naleje się komuś ługu akumulatorowego do kubka, a to się spuści parę ton z suwnicy na głowę, a to wbije podnośnikiem widły w brzuch i przyszpili do ściany. Wczoraj kolega podłączył mi krzesło do transformatora 6000V. Na szczęście usiadł kto inny i spalił się na popiół. Dobrze, że nie ja, mogło być niefajnie, a tak - śmiechu było co niemiara.
by Rupertt
* * * * *
W wiejskim sklepie sprzedawczyni zdenerwowała się na stałych klientów:
Jeśli musi to potrafi!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą