Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Najbardziej irytujące typy turystów, których spotkasz podczas każdych wakacji

104 309  
183   117  
Wraz z pierwszymi promieniami letniego słońca na świat przychodzą przedstawiciele wszelkiej maści fauny i flory. Od tych najmniejszych, bzyczących sukinsynków, co to spać człowiekowi nie dają, po te większe, opasłe, futrzaste cuda natury kryjące się po lasach.


Wraz z tymi stworzeniami rodzi się też pewne interesujące stworzenie, co to wykształciło sobie niesamowitą zdolność adaptacji we wszystkich warunkach pogodowych i na każdej szerokości geograficznej. To turysta – przedziwna, wszystkożerna istota żerująca w zamorskich kurortach, na bałtyckich plażach i w górskich potokach.

Wśród całej watahy tych niegroźnych stworzeń, zawsze spotkać można wcale niemałą ilość osobników, których zachowanie budzi konsternację u badaczy tego rozprzestrzeniającego się w zawrotnym tempie gatunku.

Turysta juczny

Występuje wszędzie i zazwyczaj charakteryzuje się tym, że niezależnie od tego, czy jedzie na wielomiesięczną wyprawę do Tybetu czy na weekendowy urlop do Zgierza, zawsze wlecze ze sobą cały dobytek. Jego plecak po czubek wypełniony jest „rzeczami, które mogą się przydać” - od ubrań po tostery, imadła, instrumenty grające czy akumulatorowe nożyce do wyrównywania brzegów trawnika. Ten osobnik bardzo często podróżuje z przedstawicielką swojego gatunku, która zazwyczaj jest prowodyrem takiego zapobiegawczego pakowania się. Dlatego też oprócz wspomnianego plecaka, turysta juczny toczy za sobą wielką walizkę na kółkach, której zawartość sprowadza się do każdego elementu kobiecej garderoby.


Parawaniarz

To turysta juczny, któremu udało się dotrzeć nad morze i za równowartość ceny podróży dookoła świata wynająć kwaterę. Mimo posiadania tymczasowego miejsca na składowanie swoich pakunków, taki urlopowicz w dalszym ciągu dąży do taskania jak największej ilości bagaży. Cóż, natury nie oszukasz. Dawniej osoba idąca na plażę brała ze sobą wiaderko z grabkami, jagodziankę i ręcznik (który służył zarówno jako kocyk do wylegiwania się, jak i gadżet do osuszania jajek po wyjściu z morza). Dziś turysta taki wlecze ze sobą komplet ubrań, zabawek, kilka termosów z pomidorową, dwa latawce i oczywiście olbrzymi parawan z nieodzownym młotem kowalskim służącym do instalowania go w piasku.


Turysta stadny

Przemieszcza się gęstymi ławicami, przez co jest łatwym celem dla drapieżników (sprzedawców orzeszków w karmelu i pamiątek). Taki turysta występuje wszędzie i zawsze widać go z daleka. Stadność może być tu zamierzona (np. zorganizowana wycieczka), jak i wynikająca z lenistwa i generalnej opasłości.
Wystarczy wejść na plażę w dowolnym nadmorskim kurorcie, aby zobaczyć rozciągający się po horyzont piasek. Miejsca do koczowania jest więc bez limitu, ale z jakiegoś powodu urlopowicze mają dziwną tendencję do ekstremalnego kompresowania się na jak najmniejszej powierzchni oraz narzekania zza parawanu na tłok, ścisk i dej spokój Halyna, za rok jedziemy do Mielna, tam będzie mniej ludzi.


Kameleon

Ten typ usiłuje wpasować się w tłum i swoim wyglądem jak najbardziej przypominać przedstawicieli lokalnej społeczności. Na Krupówkach chodzi więc w kierpcach, wymachuje ciupagą i żuje oscypek, w Meksyku założy ponczo, sombrero, zapuści wąs i zacznie pachnieć starym kozłem, a przechadzając się po ulicach Tokio przyodzieje kimono.


Turysta nieprzygotowany

Zazwyczaj takiego osobnika spotkać można w miejscach, w których warunki są nieco cięższe. Ten turysta robi wrażenie zagubionego, zupełnie niedopasowanego do lokacji, w której się znalazł. Najgorsze jest jednak to, że całkiem sporo tych osobników spotkać można np. w górach, gdzie w sandałkach na stopach i żonobijkach na ramionach usiłują wspiąć się na najwyższy ze szczytów. Na szczęście taka postawa daje spore pole do działania selekcji naturalnej, przez co ilość tych istot jest na bieżąco uszczuplana.


Najebus

Urlop! Świetna okazja do picia. To się nazywa czynny wypoczynek. Najebus, niezależnie od tego gdzie spędza swoje wakacje, zaczyna dzień od uzupełnienia utraconych podczas snu promili. Koło południa przycina sobie komara, aby obudzić się i swoim alkoholowym chuchem rozpalić ze szwagrem grilla. Zwęglona kiełbasa najlepiej smakuje z wódeczką i anielskim zaśpiewem Zenka Martyniuka. Najebus nie wstydzi się rodzimych turystycznych zwyczajów – im głośniejsza zabawa, tym lepiej. Niech żyje wolność i swoboda!


Turysta – fotoreporter

To zdecydowanie najbardziej irytująca jednostka wśród turystycznego rodu. Ten nieuleczalnie uzależniony od mediów społecznościowych osobnik traktuje każdy swój wyjazd jako okazję do udowadniania swoim znajomym, że jego życie jest interesujące, kolorowe i pełne emocjonujących przygód. Temu celowi służyć ma zalewanie swojego profilu setką fotografii i filmików nagranych za pomocą telefonu komórkowego zatkniętego na długim patyku.


Serio – nie ma nic złego w robieniu zdjęć. Widzisz coś spektakularnego, więc instynktownie sięgasz po aparat, aby utrwalić tę chwilę. Tylko po kiego wuja na każdej fotografii widoczek ten ma być zasłonięty przez twoją wielka głowę znajdującą się na pierwszym planie? Ej, Dżesika popatrz. Podczas oceanicznej wycieczki udało mi się sfotografować niezwykle rzadki okaz humbaka-albinosa! Widzisz? To ta płetwa, która wystaje z tyłu pomiędzy lewą stroną oprawki moich okularów a dzióbeczkiem, który zrobiłam do słitfoci!

Kurortowiec

To gość, który aspiruje do rangi drugiego Tony’ego Halika, a Cejrowski na jego miejscu nabawiłby się odcisków na swoich stopach od ilości pieszych ekspedycji! Ten typ wydaje fortunę na wyprawy do najbardziej egzotycznych zakątków naszego globu tylko po to, aby dwa tygodnie przesiedzieć w pieprzonym hotelu z basenem, restauracją i sklepem z pamiątkami. Kurort opuszcza tylko w ławicy innych, podobnych mu turystów, którzy wykupili sobie wycieczki klimatyzowanym autobusem i z przewodnikiem, co to zadba o to, aby było bezpiecznie, słońce nie grzało za mocno, tubylcy wyglądali ładnie, a ewentualny posiłek „na mieście” nie prowadził do jelitowych sensacji.
Po powrocie do kraju kurortowiec opowiada wszystkim o swoich awanturniczych przygodach i poszukiwaniach zaginionych archeologicznych artefaktów.

60

Oglądany: 104309x | Komentarzy: 117 | Okejek: 183 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało