Czasami tak mam, że przeglądam sieć w poszukiwaniu materiałów do opisania samochodu i trafiam na zupełnie inny. Bardziej ciekawy. Intrygujący. Dokładnie tak było tym razem. Trafiłem na firmę Facel Vega i ich samochody, które mnie urzekły... Oto jeden z nich, HK 500 z roku 1961.
W sieci trafiłem na inny model tejże firmy, ale po zapoznaniu się z jej ofertą zapragnąłem przybliżyć właśnie ten samochód. Dlaczego? Bo był wyjątkowy. Bo w swoich czasach uchodził za superluksusowy i jednocześnie mocno dał popalić takim tuzom jak Ferrari 250 GTO (którego opis przerwałem, gdyż zauważyłem to auto) czy
Mercedes 300 SL.
Na wstępie kilka słów o firmie Facel Vega.
Firma została założona w roku 1939 przez Jeana Daninosa, który był właścicielem firmy
Forges et
Ateliers de
Construcion d'
Eure et de
Loire w Paryżu, zajmując się produkcją narzędzi, a także metalowych mebli biurowych i domowych szafek. Firma produkowała również karoserie dla francuskich samochodów, między innymi dla Citroena, gdzie robili kabriolety i roadstery. To wesołe podwykonawstwo trwało do lat 50., kiedy to Jean postanowił zrobić coś na własny koszt. A że miał on zmysł artystyczny i lubił luksusy, wobec czego już w roku 1954 pokazał on pierwszy samochód Facel Vega i... możni tego świata oszaleli na punkcie tego auta. Samochód zakupiły takie osobistości jak: Sir Stirling Moss, laureat nagrody Nobla, Albert Camus (który zginął w wypadku prowadząc to auto), Maurice Trintignant, Szachinszach Iranu Mohammad Reza Pahlavi, władca Maroka Hassan II, Tony Curtis czy Ava Gardner.
A w tym artykule przedstawię kolejny model tej firmy, produkowany w latach 1958 - 1961 model HK 500.
Jak widać, jest to model w nadwoziu coupe. Samochód jest przepiękny i ponadczasowy. Nie żałowano mu tak modnych w tamtych latach obłości i nie poskromiono mu chromów. Detale nadwozia urzekają i powodują, że z każdym obejrzanym zdjęciem szczęka opada coraz bardziej. Niewątpliwie Jean był prawdziwym artystą w swoim fachu. Poniżej kilka zdjęć sylwetki auta. Czyż nie jest przepiękna?
Czas na detale. Lampy przednie, wcięcia zderzaka dla kierunkowskazów/świateł pozycyjnych, kły, czy przepiękna atrapa (a w zasadzie 1/3 atrapy). Wszędzie widać niesłychaną dbałość o szczegóły.
Zadziorny grill środkowy i nos samochodu z ostro zakończona pokrywą silnika. Urzekają do dziś.
Koła wyposażone w śrubę centralną. Każdy mówił Jeanowi, że bardziej pasowałyby koła szprychowe, ale on nawet nie chciał o tym słyszeć. Miał swoją wizję pojazdu i postawił na swoim. I bardzo dobrze.
Taki detal jak lusterko wsteczne. Kto dziś się nim zachwyca? Jest, bo jest. W tym aucie wygląda ono zjawiskowo. Ma nawiązywać do fascynacji projektanta rakietami i kosmosem.
Lampy tylne. Kolejna misterna rzecz. Wytłoczone V, które po włączeniu lamp robiło ponoć piorunujące wrażenie. Lampy te świeciły także na boki, robiąc za światła obrysowe. Nikt w Europie o takich rzeczach w tamtych latach nawet nie myślał.
Tył auta z przepięknie wpasowaną w zderzak rurą wydechową. Tutaj Jean czerpał garściami z Cadillaca, która to firma bardzo lubiła w ten sposób kończyć swoje wydechy.
Światła cofania w jednej obudowie ze światłem podświetlającym rejestrację. Czy któreś ze współczesnych aut nie powieliło takiego rozwiązania (z tym że zespoliło tam światła przeciwmgłowe) i czy to auto nie ma równie opływowego bagażnika jak HK 500?
A teraz zajmiemy się silnikiem. Jean chciał do swojego auta naprawdę mocną jednostkę. Wiedział, że nie ma czego szukać w Europie, bo nawet jednostki Mercedesa były za słabe na jego potrzeby. A że we Francji płaciło się tym większy roczny podatek od auta, im więcej ono spalało, więc silniki tam były mizerne jeśli idzie o pojemność i moc. Udał się zatem do USA, a konkretnie do Chryslera, i zakupił tam parę silników. W Europie te silniki jeszcze trochę ulepszał, dzięki czemu stawały się jeszcze mocniejsze. Wspomniany samochód wyposażony był w V8 Chryslera o pojemności 383 cali sześciennych (około 6,3 litra) i mocy 390 KM. Ta moc nawet dziś robi wrażenie. A co dopiero w latach 60. Samochód osiągał prędkość maksymalną 237 km/h, czyli dość mocno rozpychał się w terytorium zarezerwowanym tylko dla Ferrari. A że był on przy tym szalenie luksusowy i koszmarnie drogi... No to już mamy gotowy przepis na sukces wśród zamożnych tego świata. Przyspieszenie 0-100 km/h zajmowało autu 8,6 sekundy. Samochód był wyposażony w automatyczną skrzynię biegów. Samochód oprócz tego, że przyspieszał, to także hamował dzięki wspomaganym 4 hamulcom tarczowym (początkowo były bębny, ale nie spisywały się za dobrze, więc z nich zrezygnowano).
Czas zajrzeć do środka. A tam chromy, drewno, skóra. Wszystko z najwyższej półki.
Fotele przednie aż zachęcają do zajęcia miejsca za kierownicą. Wnętrze jest naprawdę bardzo luksusowe.
Jean nie poskąpił kierowcy zegarów i umieścił ich aż 7 sztuk. Zwracam uwagę na konsolę. To prawdziwe lakierowane drewno, a nie fornir zatopiony w plastiku.
W wyposażeniu seryjnym auta były między innymi radioodtwarzacz (co w tamtych latach oczywiste nie było) oraz klimatyzacja i wspomaganie kierownicy. Szczegóły takie jak popielniczka czy pokrętła z boku konsoli urzekają.
Skoro przód zachęcał do zajęcia miejsca za kierownicą, to tył aż o to błaga. Jakżeż tam musi być wygodnie!
I ta dbałość o szczegóły - nawet w przypadku podsufitki. Dziś już nikt takich rzeczy nie zrobi. Zwracam uwagę na lampkę podświetlenia wnętrza.
I na koniec poszycia drzwi i szyby bez ramek. Po to, by po otwarciu okien poznikały słupki. Szyby oczywiście otwierane elektrycznie!
I kilka słów na zakończenie. Nie będę pisał, jak się auto prowadzi, bo nikt o tym w sieci nie pisze. Nie będę pisał, ile auto spala paliwa, nie będę poruszał technikaliów, bo to nieistotne. Za to pozostawię Cię sam na sam z tym przepięknym autem... Myślę, że warto.
https://www.youtube.com/watch?v=exlGIV_wcSk Firma Facel Vega przestała istnieć formalnie w roku 1962. Formalnie, bo nieformalnie jeszcze przez 2 lata produkowali zamówione samochody. Powodem upadku firmy był spadek popytu. Społeczeństwo stawało się konsumenckie i zaczęło kupować dobra odnawialne co jakiś czas i nikt już nie chciał inwestować fortuny w niezbywalne auto. Za to przez 8 lat firma zrobiła wiele dobrego dla motoryzacji i chwała jej za to. Dziś można kupić taki samochód, jednak za odnowiony przepięknie HK 500 trzeba wyłożyć około 250 000 dolarów.
Jeśli również odkryłeś ten piękny samochód i spodobał Ci się on tak samo jak mnie, zapraszam do obejrzenia galerii (z małym opisem) innego auta firmy. Jest nim Facel Vega II. Możesz o nim poczytać
klikając tutaj. A ja ze swej strony obiecuję, że na następny opis auta nie każę czekać pół roku...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą