Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Piekielne autentyki XI

57 994  
213   15  
W dzisiejszym odcinku między innymi amerykański pozew sądowy, krótka opowieść o prawach fizyki oraz oświadczyny, które poszły nie tak jak powinny, ale koniec był inny niż się spodziewacie.

Młodzi wynajęli mnie do pstrykania w kościele oraz na sali do oczepin,
czyli gdzieś do 1 w nocy. Kościół załatwiony, goście ładują się do
autokaru, ja do samochodu, bo wesele odbywa się 50 km za miastem. Młodzi
razem ze świadkami i kilkoma wybrańcami wskakują do wielkiego
limuzynowatego hummera. Ja już gotowy do cofania z miejsca parkingowego, kiedy w szybkę puka mi Młody[M] i mówi coś w stylu:
[M] Zapraszamy do Hummera. Wypierdziste auto za worek szmalu wynajęte, więc szkoda, żeby zdjęć w środku nie było.

[Ja] Nie ma problemu, tylko jak to rozwiążemy logistycznie? Mam zostawić moje auto pod kościołem?

[M] Zostaw, zostaw. Kierowca busa cię w nocy podrzuci.

Skoro tak, to biorę wszystkie sprzęty i pakuję się też do limuzyny.

Parę godzin później, po oczepinach.

Ja już spakowany, podchodzę do Młodego i komunikuję mu, żem gotów do powrotu. Odpowiedź była nieco inna niż się spodziewałem.

[M] Sorry gościu, ale nie ma cię kto odwieźć.

[Ja] No a co z tym kierowcą busa?

[M] On miał nas tu tylko przywieźć, a potem spadać. Wszyscy goście mają
wynajęte pokoje, nikt nie wraca do domu, to co mu będę po próżnicy
płacił. Trochę ci naściemniałem, żebyś w wozie fotki porobił.

[Ja] W takim razie rozumiem, że znajdzie się dla mnie miejsce w jakimś pokoju?

[M] A co ty sobie myślisz? Że rodziną jesteś? Robota skończona to wypad i nie zawracaj głowy.

Sala położona była w okolicy bardzo urokliwej, ale pośrodku niczego.
Najbliższy ośrodek cywilizacji dobre kilka(naście) kilometrów dalej. Nie
pozostało nic innego, jak dzwonić po taksówkę do miasta, gdzie zostawiłem
auto.

Po podwózce wziąłem fakturę, którą z bólem serca, w towarzystwie gróźb,
wrzasków i płaczu młode małżeństwo uregulowało, bo zdjęć wydać nie
chciałem. Taki piekielny jestem...

by fotopstryk

* * * * *


Moja znajoma pracuje w kasie biletowej na dworcu. Od niedawna pasażerowie mają możliwość zapłaty za bilety kartą płatniczą. Niestety niewielu pasażerów wie o tym, że o sposobie płatności powinni poinformować kasjera zanim ten wydrukuje bilet. Odpowiednia informacja jest wywieszona obok okienka kasowego, jednak pasażerowie w większości nie zwracają na nią uwagi.

Pomimo tego, że były godziny szczytu i kolejka zdawała się nie mieć końca, to jeden z pasażerów postanowił złożyć dość skomplikowane "zamówienie".

(P)asażer: - Poproszę 3 bilety z Warszawy do Krakowa na ekspres o 10:30: jeden normalny, jeden szkolny i jeden studencki. Chciałbym, żeby miejsca były w jednym przedziale.

Zgodnie z życzeniem znajoma wystawiła 3 różne bilety.

(K)asjerka: - Razem będzie 220 zł.

Pasażer podaje kartę płatniczą.

(K): - A nie mógłby pan zapłacić gotówką? Bo muszę te bilety anulować i wystawić od nowa.
(P): - Niestety, nie mam gotówki.

Znajoma każdy bilet wprowadziła z powrotem do komputera jako anulowany i wystawiła pasażerowi nowe, z zaznaczeniem płatności kartą, po czym podała pasażerowi klawiaturę terminala.
Pasażer wpisał PIN, a na wyświetlaczu pojawił się komunikat "brak środków".

(P): - Pani sprawdzi jeszcze raz.

Znowu komunikat "brak środków.

(P): - Chyba podałem pani niewłaściwą kartę. Pani spróbuje tę drugą.
(K): - Na tej też "brak środków".
(P): - Wie pani, to ja jednak zapłacę gotówką.

Znajoma wyraźnie zirytowana sytuacją musiała każdy bilet anulować, aby znowu wystawić takie same jak wystawiła na początku. Wzięła od pasażera pieniądze i wręczyła mu "zamówione" bilety. Pasażer wziął bilety i zaczął wczytywać się w to, co na nich napisano, po czym oznajmił:

(P): - Zapomniałem powiedzieć. Te bilety miały być na jutro...

by OkrutnyKanar

* * * * *


Krótka opowieść o prawach fizyki.

Rodzina mojego kolegi poszukiwała samochodu. Jako target wybrała młode samochody, mniej więcej do 3 lat i pułap cenowy ok. 30 tys. zł.

Podczas oględzin jednego z samochodów okazało się pod koniec, że drzwi od strony kierowcy się nie domykają. Mimo kilku prób wciąż nie chcą się domknąć jak należy, w związku z czym uwaga do właściciela:

- Proszę pana, ale tu się drzwi nie domykają.

Pan popatrzył uważnie na rzeczony feler i z miną specjalisty oświadczył:

- A bo widzi pan, trzeba najpierw z drugiej strony otworzyć, bo PODCIŚNIENIE się wytwarza i dlatego tak jest.

by Kazimistrz

* * * * *


Jestem kierowcą MPK. Dziś krótka historia z autobusu nocnego. Dla wyjaśnienia dodam, że kiedyś na liniach nocnych jechał ze mną kontroler z dwoma ludźmi z ochrony. Jakiś czas temu miasto zrezygnowało z kontrolerów i teraz towarzyszy mi tylko ochrona.

Sytuacja miała miejsce w nocy z piątku na sobotę.
Na jednym z przystanków wsiadła grupka imprezowiczów. Trzech facetów i kobieta. Oczywiście był problem z kupnem biletów. Bo już lekko upita młodzież miała problem ze zrozumieniem co to znaczy "bez reszty" i usilnie próbowała kupić bilety dając banknot stuzłotowy. Dopiero ochroniarz zdołał w kilku żołnierskich słowach wytłumaczyć im co jest w tym nie tak. Towarzystwo usiadło sobie po dwoje twarzami do siebie. Jak to ludzie pod wpływem, rozmawiając głośno i rzucając mięsem na lewo i prawo. Jako że byli na razie jedynymi pasażerami, ochrona zrezygnowała z uciszania ich (często daje to tylko odwrotny skutek).

Nagle jeden z facetów poczuł chęć zaimponowania jedynej kobiecie w pobliżu. Więc chciał sobie zażartować z ochrony starym jak świat zagadko-żartem.
- Ej, koleś, jaka jest różnica między tobą a kanarem??!!
Tu po sekundzie, jeszcze przed tym jak zapytany o to ochroniarz zdąży zareagować, powinna być odpowiedź. Jednak ochroniarz wykazał się refleksem i powiedział:
- Kanar wlepi ci mandat, ja ci przyp...dolę.
Od tej chwili ekipa w ciszy kontemplowała rzeczywistość za oknem.

by Aranos

* * * * *


Powszechnie wiadomo, że serwisy ogłoszeniowe to kopalnia piekielności. Można by o tym napisać całą książkę ;)

1. Rok temu wystawiłam na takim serwisie za niewielkie kwoty kilka książek z liceum z dopiskiem wielkimi literami "Nie wysyłam przedmiotów z ogłoszeń, wyłącznie odbiór osobisty na terenie miejscowości X bądź Y!". Codziennie dostawałam kilka maili/SMS-ów bądź telefonów od licealistów z pytaniami typu:
- Ile wysyłka do Piekiełka?
- Wysyłasz do miejscowości Z? Nie? Co za bezsens!
- Chcę kupić książkę do historii, wyślę pani adres do wysyłki mailem. Nie wysyła pani? Ups, nie przeczytałam ogłoszenia.
I mój faworyt:
- Cena jest razem z wysyłką? No widzę, że napis, że nie wysyłasz, ale nie myślałem, że to tak na serio.

2. Zamieszczam ogłoszenie "Sprzedam wersalkę". Stan bdb, ale wersalka jest stara i muszę się jej szybko pozbyć, więc cena śmiesznie niska. Z zaznaczeniem, że kupujący będzie musiał ją znieść z 3. piętra. Zgodnie z przewidywaniami, już po 30 minutach dzwoni pani, że oni z mężem już zaraz wyjeżdżają i będą za 45 minut. Przypominam, że wersalka jest duża i ciężka i trzeba ją znieść z 3. piętra, nikogo do pomocy nie uświadczą, gdyż mieszkam sama, a procentowy udział mięśni w moim ciele jest raczej znikomy - oczywiście, nie ma problemu, dadzą radę.
Pani z mężem przybyła nie po 45 minutach, lecz po 2,5 godz. W zaawansowanej ciąży. Bo myślała, że jednak będzie ktoś, kto im pomoże.

3. Sytuacja, przez którą długo zbierałam szczękę z podłogi - moje pierwsze poważne zderzenie z rzeczywistością (bezczelnością). :) Wystawiłam w kategorii "oddam za darmo" komplet lekko sfatygowanych, czarnych mebli z lat 90. w ogólnie dobrym stanie. Tak jak w przypadku powyższej wersalki, chciałam się ich szybko pozbyć. Było kilka bardziej lub mniej sensownych telefonów, ale wszystko przebiła pewna pani, która napisała do mnie długiego maila, w skrócie wyglądał mniej więcej tak:

"Dzień dobry, jestem bardzo uboga, nie mam męża i mam X dzieci. Nie mam na opłaty. Mieszkam daleko od pani i jestem bardzo uboga. Na świecie jest tyle dobrych ludzi. Jestem uboga. Niektórzy ludzie, tak jak pani, mają takie dobre serca, że chcą komuś za darmo oddać swoje meble! Ale nie liczę na to, że tacy dobrzy ludzie zgodziliby się dowieźć te meble do Piekiełka albo wysłać je firmą transportową (sprawdziłam - moją miejscowość od Piekiełka dzieliło ok. 280 km). Jestem uboga i nie stać mnie na nowe piękne mebelki, takie jak te. A może jednak je pani do mnie przywiezie? Podam pani adres."

by zeugl

* * * * *


Prywatne lekcje języka obcego.

Tym razem całkiem śmiesznie.

Dzwoni do mnie pan, informuje, że jest z innej miejscowości (jakieś 20 km), pyta, czy jest możliwość, abym na zajęcia do niego dojeżdżała.

- Wie pan co, musiałabym doliczyć do tego także cenę dojazdów, ale na pewno nie na każde spotkanie dam radę dojechać, ponieważ czasem mam zbyt dużo uczniów w danym dniu i czasowo nie ma szans.

- To nie mogą państwo do mnie dojechać grupowo?

by elefun

* * * * *


Dzisiaj pogłębimy stereotypy dot. Amerykanów :)
Mój wujek jest adwokatem, tam daleko za oceanem. Miał wiele "ciekawych" spraw, ta jednak jest... Ciężka.
Pewna paniusia (NIE BLONDYNKA!) pozwała firmę produkującą aplikacje na smartfony. Była to taka podróbka kamery termalnej, pewnie wiecie o co chodzi ;)

No cóż, ale nie każdy wie, że to "podróbka", bo chyba nie umie czytać. Tak było z tą panią. Myślała, że jest to prawdziwa kamera termalna... W darmowej aplikacji oczywiście. Niestety, teraz już nie będzie śmiesznie. Idiotka miała małe dziecko. Szykowała mu mleko i zamiast sprawdzić na skórze, skorzystała z owego wynalazku. Dzieciak poparzył sobie mocno gardło... No bo przecież butelka na kamerze była niebieska, co znaczy, że można pić!

Ręce opadają, no nie?

W PL dostałaby pewnie karę za uszkodzenia ciała dziecku, ew. wylądowałaby w bieliźnie na koniu, na okładce Faktu. Ale w USA wywalczyła odszkodowanie na $100 000, gdyż "firma nie doinformowała użytkowników".

by MrGimbus

* * * * *


Idę sobie ulicą, wracając ze szkoły. W pewnym momencie przychodzi całkiem młody (nie wyglądał na więcej niż 30) facet i mówi:
- Młody, masz piątaka?
- Nie.
Proszącego to raczej nie usatysfakcjonowało, więc poczułem szarpnięcie i uczucie, że właśnie nie mam 20-kilowego ciężaru na plecach.
Tak, ukradł plecak trzecioklasisty. Chyba nie przewidział, że nie jest to lekkie piórko.
Gość przebiegł kilka metrów, po czym cały zdyszany rzucił plecak i uciekł. Cały czas masując sobie dłoń.
Ciężar wiedzy?

by Diomedes

* * * * *


Jestem z moją dziewczyną już kilka ładnych lat. Toteż od jakiegoś czasu kombinowałem, jak by tu zacząć powoli pieczętowanie naszego związku. :) Tak się składa, że wśród moich znajomych tylko mnie się do ożenku nie spieszyło nigdy, więc połaziłem od kumpla do kumpla za jakimiś podpowiedziami. Wybrałem w końcu sposób i miejsce oświadczyn. Ale jakby to mogło być, gdyby nie skończyło się śmiesznie (troszkę piekielnie ;)).

Padło na kolację w ładnej restauracji, którą polecił mi kolega. Moja dziewczyna uwielbia takie rzeczy, klasyczna muzyka, panowie we frakach, wino we dwoje - powiedzmy, że jest dość tradycyjna. Poleciałem na następny dzień dowiedzieć się jak to zorganizować. Powiedziano mi, że mam zarezerwować dogodne miejsce w dogodnym dniu i o dogodnej godzinie, a dzień wcześniej przynieść pierścionek i oni podadzą to w deserze (nazwy nie pamiętam, ale podawany jest w pudełku, miało to wyglądać tak, że jak ona otworzy pudełko z deserem, na wierzchu będzie leżał pierścionek, takie tam).

Nadchodzi "ten" dzień. Ładnie ubrani idziemy. Stoimy już przy kontuarze, moja dziewczyna za mną, pojawia się kelner, który dzień wcześniej odbierał ode mnie pierścionek. Wywiązuje się rozmowa.

- Witamy w restauracji XYZ. Mogę prosić nazwisko, na które jest rezerwacja?
- Moje nazwisko...
- Aaa! Pan od pierścionka zaręczynowego!

Zza moich pleców wyłoniła się moja uśmiechnięta druga połowa. :) Wybąkałem tylko "wyjdziesz za mnie?" i tak doszło do chyba pierwszych na świecie oświadczyn przy kontuarze. :)

Uznałem jednak, że pan przyniósł mi szczęście, a moja, że to chyba jedyny rodzaj oświadczyn, który nie przyszedł jej do głowy i pan kelner dostał nawet napiwek. ;)

by zaszczurzony

<<< W poprzednim odcinku

1

Oglądany: 57994x | Komentarzy: 15 | Okejek: 213 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

08.05

07.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało