Witajcie! Dziś będzie o wyborach, opowiemy też to i owo o Żydach i pogadamy z człowiekiem z Radomia...2016 rok. Wybory prezydenckie w USA wygrywa Żydówka. Przed inauguracją ona dzwoni do matki zaprosić ją na ceremonię. Matka się wzbrania:
- Moja ty maleńka, zrozum mnie, to bardzo daleko, a twój ojciec nie jest już młodzieniaszkiem, żeby 10 godzin samochodem jechać.
- No co ty, mamo, przyślę po was prezydencki samolot, a z lotniska odbierze was prezydencka limuzyna.
- Ale tam wszyscy będą fancy-szmansy, a my nawet na tej prowincji nie wiemy, co się w stolicy nosi...
- Zajmą się wami najlepsi krawcy.
- Tam będą podczas kolacji dania, które nawet nie wiemy, jak się nazywają, a co dopiero, czy bogobojni Żydzi mogą to jeść...
- Załatwię, że to wszystko będzie koszerne, sam rabin Nowego Jorku tego dopilnuje.
W końcu matka się zgodziła. Poleciała prezydenckim samolotem, przywiozła ją prezydencka limuzyna, podczas inauguracji siedzi, odstawiona jak szczur na otwarcie kanałów, obok pewnego senatora, słucha słów przysięgi wypowiadanych przez córkę. W najważniejszym momencie cichutko zagaduje sąsiada i pyta:
- Widzi pan tę kobietę, która właśnie została prezydentem USA?
- Tak, widzę - odpowiada senator.
- Pan sobie wyobrazi, że jej brat jest lekarzem!
by Peppone* * * * *
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą