Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
SPRAWDZIŁBył rok chyba 1976 byłem małym 7 letnim szkrabem, który się dopiero co przeprowadził do bloku z domu dziadków. Mój dziadek - cieśla, robił usprawnienia w naszym mieszkaniu oraz w piwnicy. Lubiłem patrzeć jak on to robi - zresztą jak większość dzieciaków płci męskiej. Ale jak to maluch zaczęło mi się szybko nudzić, i wpadłem na pomysł, że może sprawdzić co moi sąsiedzi mają w piwnicach. I tak sobie chodziłem od drzwi do drzwi, jednak jeden z sąsiadów miał zasłonięte drzwi kotarą zrobioną z kapy i za nic świecie nie szło jej odsunąć by sprawdzić co się kryje za zasłoną. Pomyślałem więc, że może zapałkami mi się uda rozjaśnić na tyle, że zagadka się rozwiąże. Niewiele myśląc wziąłem bez wiedzy dziadka zapałki i pobiegłem pod wspomniane drzwi. przyłożyłem zapałkę do zasłony.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą